*Sofia*
Gdy staliśmy tak z Hoenessem, znikąd zjawił się Goetze. Zerknął przelotnie na Biancię, a następnie skupił swoją uwagę na mnie.
Matulo...
- Co taka ślicznotka jak Ty tu robi? - spytał, poruszając brwiami niczym rasowy podrywacz.
Trzeba jakoś go zgasić...
- Wpadłam odwiedzić zespół, który kiedyś trenował mój tatuś. - zapomniałam wspomnieć, że był zastępcą trenera. Ale było to dawno i już nie prawda.
- Hm... - mruknął piłkarz.
- Mario, dałbyś spokój - zaśmiał się Badstuber w stronę podrywacza - to są za wysokie progi jak na Twoje nogi!
Tak go zgasił, że zniknął tak szybko jak się pojawił.
Posłałam pełne podziękowania spojrzenie w stronę obrońcy, uważnie mu się przyglądając.
Jako jedyny spośród piłkarzy stał w normalnych ciuchach.
Po chwili przypomniałam sobie, że jest kontuzjowany, ah!
Ostatni raz uśmiechnęłam się do niego i zwróciłam się szeptem do Kraus:
- Nigdy więcej towarzystwa Goetze.
- Mam lepsze. - zachichotała, starając się mówić samym tonem co ja. - Ten pan - kiwnęła na... Badstubera, który patrzył się na nas. - Wgapia się w Ciebie niczym sroka w słup.
Zlustrowałam wzrokiem grupę. Gomez także skupiał uwagę na naszej dwójce.
- A w Biancię wgapia się Gomez.
Prezes klubu spytał się, czy możemy dołączyć do chłopaków. Nie wyraziłam chęci udziału, argumentując, że już nie gram w piłkę.
Słowa pana Uliego wywołały u dziewczyny dzikie iskierki w oczach. Chyba spełniło się jej marzenie.
***
Hoeness niestety musiał pójść. Blania poszła trenować z chłopakami, przez co zostałam sama.
- Można? - moich uszu dobiegł czyjś głos.
- Oczywiście. - odparłam, nie odrywając wzroku od murawy, w celu znalezienia... przyjaciółki. Bardzo ją polubiłam, mimo krótkiej, strasznie krótkiej znajomości.
Niestety nie znalazłam jej.
Pewnie poszła skompletować strój. - pomyślałam.
- Usiąść obok najlepszej niemieckiej piłkarki, jest! - zachichotał mój towarzysz.
Aż musiałam się odwrócić.
- To ja mam jakiś fanów? Ja? - zdziwiłam się. Jednak więcej osób mnie znało?
Moim rozmówcą był uroczy blondyn, z błękitnymi, pociągającymi oczami. Z trudnością opanowałam się, by nie roztworzyć buzi z wrażenia.
Właścicielem tych oczu był Holger Badstuber.
- Ależ oczywiście! - zapewnił mnie.
- Przekonamy się...
- Jak znajdę choć jednego Twojego fana, spośród towarzystwa, to wybierzesz się ze mną na kawę? - zaproponował chytrze.
- Dobrze, ale wątpię, czy ktoś się znajdzie... Moja kariera była krótka i niestety zakończona...
- Już mam! - wszedł mi w słowo.
- Kogo? - rozejrzałam się. Byliśmy sami...
- Jak to kogo? Ja! - nie przestawał się śmiać. Miał taki uroczy wyraz twarzy jak się śmiał... - To kiedy kawa? - zrobił się poważny.
- A kiedy byś chciał?
- Mogę nawet teraz. - odparł, starając się zachować tę samą minę, choć wkradał się na nią najurokliwszy uśmiech.
- Teraz nie mogę. - westchnęłam, wskazując na grupę grających graczy. Nadal nie było tam panny Kraus. - Muszę pomóc rozpakować się przyjaciółce.
- Hmm... - zamyślił się. - Wypadałby się jakoś skontaktować.
Wyjęłam z torebki telefon i podałam go w jego stronę.
- Zapisz swój numer i wtedy, gdy będę miała chwilę wolną, to albo napiszę, albo zadzwonię...
- Sofia? - przerwał mi głos Bianci. Skąd tu ona? - Popilnujesz mi ubrań?
Oderwałam wzrok od piłkarza. Panna Kraus trzymała w dłoniach swoje ubrania, a na jej twarzy gościł uśmiech. Czemu tak wszyscy się nagle uśmiechają?
- Jasne, połóż.
Odłożyła je i popędziła wraz z Kroosem na boisko. Kroosem?
- To na czym my tu... - odwróciłam się w stronę Badstubera, który w najlepsze buszował w moim telefonie. - Dobra, oddawaj. - wyrwałam mu urządzenie z rąk.
Zapadła chwila ciszy, którą przerwał pytaniem:
- Czemu już nie grasz? - czemu to pytanie muszą wszyscy zadawać? - Przecież wyleczyłaś swój uraz. - w jego głosie wyłapałam nutkę zdziwienia, zaciekawienia i... troski. Troski? Czy aby na pewno?
- Ehm, to jest trochę trudne...
- Jak nie chcesz, nie musisz mówić... - zadecydował szybko, widząc moją minę, która wyrażała wszystkie odmiany bólu... - Spokojnie. - położył swoją dłoń na mojej.
Przyniosło to swego rodzaju ukojenie - stałam się spokojniejsza. Czułam także przyjemne dreszcze.
Spojrzałam na piłkarza, obdarzając go uśmiechem. Odwzajemnił to tym samym.
***
Ten czas, który spędziłam w jego towarzystwie był jednym z lepszych chwil. Dobrze mi się z nim rozmawiało, był zabawny i w ogóle.
Na samo jego wspomnienie uśmiech wkradał się na moją twarz.
- Sofia! - zawołała Bianca, machając mi przed oczami ręką. - Ziemia do Sofii!
- Jestem, jestem. - rzuciłam, potrząsując głową. - Jak minął trening?
- Super. Spełniło się jedno z moich marzeń.
Czyli jednak dobrze czułam.
- To chodź, teraz musimy Cię rozpakować. - ruszyłyśmy w stronę samochodu.
- Poczekaj... CZEŚĆ WSZYSTKIM! - krzyknęła do piłkarzy.
'Dołączyłam' się, machając im. Cała ekipa nam odmachała.
Po krótkiej chwili znalazłyśmy się w środku pojazdu.
Blania w międzyczasie opowiadała mi, jak to się z nimi grało.
- Mówię Ci, musisz, MUSISZ z nimi zagrać. Było zajebiście! - zaśmiała się. - Ja tu gadam i gadam, a Ty też miałaś ciekawe zajęcie... Jak to się rozmawiało z Badstuberem?
- Hah, dobrze. - powiedziałam. - Mamy w najbliższym czasie iść na kawę.
- Spodobałaś mu się. - stwierdziła.
- Nie. Pewnie ma już dziewczynę... - rzekłam, wzdychając zawiedziona.
- Właśnie, że nie ma. - pokazała mi język. - Masz szanse i to duże. Spójrz ile macie wspólnego. Piłkarze, na kontuzji...
- Blania, na mózg Ci pada. - wtrąciłam się.
- Ja wiem swoje. Będziecie razem, a on pomoże Ci wrócić do gry. Gwarantuję Ci to. - zapewniła mnie, przybierając poważną minę. - Ach i mam pytanie...
- Tak?
- Czy... Czy można zakochać się... Od tak, w kimś kogo nie znasz? - szepnęła po chwili, patrząc w okno.
- Jasne, a co? - popatrzyłam tam gdzie ona. Zauważyłam postać, która chyba... kierowała się w naszą stronę. - Kto to?
- Mario. - odparła, ale widząc moją minę, wyrażającą przerażenie na myśl o Goetze dodała - Mario Gomez.
Piłkarz zapukał w szybę. Ta szybko opuściła pojazd, by po chwili do niego wrócić.
- Cóż za kontakty za moimi plecami, co?
- Nie nic. Pytał się, czy wpadnę kiedyś tu jeszcze. - powiedziała szybko.
- Jasne, kiedy tylko będziesz chciała. - kiwnęła głową na zatwierdzenie. - To teraz kierunek dom? I rozpakowywanko?
- Jasne. - zaśmiała się.
Odpaliłam silnik i ruszyłyśmy w stronę domu.
_________________
Bosze zanudzam tym rozdziałem ://
Podoba mi się tylko rozmowa Sofii i Holgiego :3 A Wam? :3
Pytania?
Autorka ♥
Rozdział wcale nie jest nudny! :) Jest ciekawy jak wszystkie! :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny ;*
chyba Cię coś! rozdział jest genialny <3333 Sofia i Holger są tacy słodcy :))
OdpowiedzUsuńsłodkie :**** czekam :3
OdpowiedzUsuńCudo, piękne awww <3
OdpowiedzUsuńNie gadaj jest genialny <3 :D
Czekam na nn. buziaki ;*
fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZajebisty ^^
OdpowiedzUsuńZdziwiłaś mnie Gomezem, myślałam, że Kroos :D
Ale Gomeza lubię bardziej XD
Jeden z moich ulubionych Bawarczyków XD
Informuj mnie ^^ :*